Lista rzeczy do zrobienia to jedna z dwóch rzeczy, dzięki którym mam nadzieję być bardziej obowiązkowa. O tym, jaki sposób wypracowałam sobie, by realizować to, co zaplanowałam pisałam wam w Get Shit Done. Nie mogę codziennie wyznaczać sobie tych samych zadań, bo nie ma to większego sensu. Lista będzie zbyt długa a czasu zbyt mało. Znowu wrócę tylko do planowania wszystkiego w mojej głowie i dzień zleci mi na życzeniu o ich realizacji.
Jest kilka rzeczy, które chcę robić regularnie, ale nie każdego dnia.
I tak planuję:
- Powrócić do biegania – 3 x w tygodniu.
- Czytać przynajmniej 30 minut dziennie – 5 x w tygodniu.
- Rozwijać nawyk pisania – przynajmniej 500 słów – 4 x w tygodniu.
Jedynym codziennym wyzwaniem na najbliższe 30 dni jest:
- Squat challenge – te przysiady potrafią zdziałać cuda z tyłeczkiem.
Pomagać mi w tym będzie aplikacja, którą ściągnęłam na telefon już dość dawno, ale dopiero kilka dni temu zdecydowałam się jej użyć i od razu bardzo polubiłam. Coach.me jest świetne, bo wybieram sobie te cele do osiągniecia, które mi pasują najbardziej. Lista jest dosyć spora, więc na pewno każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Następnie określiłam plan realizacji celu, czyli jak często chcę dany cel wykonywać. Wybrałam też, kiedy i o której godzinie mam dostawać przypomnienia o realizacji. Jak na razie idzie mi wspaniale i codziennie odhaczam wykonane zadanie.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie ma, co siedzieć i czekać na właściwy moment. Po prostu trzeba wziąć się w garść i zacząć to robić, a nie narzekać na brak czasu.
Good things come to those who wait. Good things come to those who work their asses off and never give up.
.